Logowanie

test Roland V-Combo VR-700 - wirtualne organy i stage piano

test Roland V-Combo VR-700 - wirtualne organy i stage piano

Roland_V-Combo_insert60„Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego”. Truizm, który powtarzany zbyt często traci na znaczeniu. Niemniej w odniesieniu do testowanego instrumentu to była pierwsza moja myśl... Już na targach we Frankfurcie. Roland postanowił udowodnić, że można inaczej – wziął swoje wirtualne organy VK-8 i uzupełnił je o dodatkowy, tradycyjny moduł dźwiękowy bazujący na próbkach umieszczonych w pamięci ROM. Co z tego wyszło?

Radek Barczak

 Roland V-Combo caly

Miałem w testach pierwsze wirtualne organy Roland VK-7 jeszcze za czasów miesięcznika Instrumenty Klawiszowe. To był czas, gdy pojawiły się pierwsze „zabawki” duetu Hammond-Suzuki (moduł XM-1, klawiatura XK-1, a za chwilę XB-1 – wszystkie „zaliczyłem” właśnie w IK). To była druga połowa lat 90., pierwsze próby rekreacji brzmienia organów elektro-mechanicznych na drodze wirtualnego modelowania fizycznego. Hammond-Suzuk zaproponował następnie XK-2 i najnowszy XK-3, zaś Roland z 2006 roku zaproponował model VK-8.

Żeby mieć choć nikłe pojęcie o wirtualnych organach elektromechanicznych trzeba coś niecoś wiedzieć na temat pierwowzoru – ogólnie znanego modelu Hammond B3 czy jakiegokolwiek innego elektromechanicznego modelu np. serii A lub C tego producenta. A jeszcze lepiej, jak wiedzę zdobywa się od fachowców. A kto w Polsce może być większym autorytetem w kwestii Hammonda, jak nie największy pasjonat Hammondów w Polsce – Paweł Więsik oraz ikona polskiego jazzu – Wojtek Karolak, od zawsze hammondzista, niekoniecznie grający na Hammondzie :-) Przyznam, że zwłaszcza znajomość z Wojtkiem Karolakiem wzbudziła we mnie absolutną pokorę przed tym instrumentem... Można być pianistą czy klawiszowcem i nie mieć pojęcia o grze na organach, nie czuć tego instrumentu w grze. Przyznaję – ja nie czuję... Za rzadko gram na organach, by wejść w „tryb organowy”. Natomiast od strony technicznej jako takie pojęcie mam. Dlatego pisząc ten test wspierałem się na doświadczeniu i wiedzy praktycznej zdobytej dzięki znajomości z Wojtkiem Karolakiem.

 Roland V-Combo drawbars rzut

BTW Pusty śmiech mnie ogarnia, jak czytam na jednym z portali opis Roland VK-8: „VK-8 to organy jazz'owe, wykonane w technologii Virtual ToneWheel (wirującego brzmienia). Instrument oferuje brzmienia organowe zamknięte w wygodnej obudowie z dziewięcioma "barami" (suwakami) harmonicznymi.” oraz „VK-8 to przede wszystkim rewelacyjne, wirujące "Jazz" Organy".” itd.

ROTFL. O czym to świadczy? Że Pan Redaktor jest kompletnym indolentem i tak naprawdę... nie wie o czym pisze. I na pewno nic nie wie o prawdziwych organach elektromechanicznych Hammonda. Zapraszam więc do lektury :-)

 Roland V-Combo Organ

Roland V-Combo VR-700 ma dwie sekcje modułu dźwiękowego: jedną „udającą” organy elektromechaniczne, drugą z „normalnym” modułem typu ROMplayer. Wiadomo, że kwintesencją jest sekcja organowa. Instrumenty serii VK, jak również V-Combo VR-700, wiernie rekreują brzmienie organów elektromechanicznych. Na początek więc kilka słów o prawdziwych organach elektromechanicznych.

Hammond Tone Wheel

Pierwsze organy Hammonda zostały skonstruowane przez Laurensa Hammonda w 1935 roku. Ciekawostką jest, że Laurens Hammond był... zegarmistrzem. Skonstruował zegar elektroniczny działający w oparciu o silnik elektromechaniczny. Do konstrukcji organów użył ten sam patent z silnikiem tyle, że silniczek nie napędzał już wskazówek zegara, a wykonane ze stali ząbkowane kółka (tonewheel) pracujące w polu elektomagnetycznym pickupu. Zasada działania jest w sumie analogiczna do gitary elektrycznej – w gitarze elektrycznej dźwięk powstaje dzięki drganiu struny w polu magnetycznym przystawek. W organach elektromechanicznych rolę struny pełni obracające się kółko, a przetwornik elektromagnetyczny tzw. pickup jest odpowiednikiem gitarowej przystawki. W zależności od modelu, kółek w instrumencie jest ponad 90 (w klasycznym B3 jest ich 96 z czego 5 nie generuje tonów, służą do zrównoważenia układu mechanicznego, pozostałe 91 generują tony), a każde jest odpowiedzialne za generowanie dźwięków o różnej wysokości – w zależności od ilości ząbków. Z tego wynika jedna przyjemna cecha organów elektromechanicznych – nie rozstrajały się. Chyba, że ktoś stępiłby ząbki... Instrument jest więc elektromechaniczny, gdyż bez fizycznego obracania się kółek dźwięk by nie powstał. Z tą cechą wiąże się jeszcze jedna zasadnicza cecha elektromechanicznych Hammondów – nieustający szum. Prócz tego istotną cechą organów elektromechanicznych były przesłuchy z sąsiednich kółek/pickupów. Pierwotnie niedoskonałość konstrukcyjna okazała się jedną z immanentnych cech kreujących brzmienie :-) Te dwa elementy brzmienia prawdziwych organów pozwalają rozpoznać, czy słuchany instrument jest oryginalnym instrumentem, czy „tylko” cyfrową kopią...

Roland V-Combo Perc

Bodaj od modelu B3 organy Hammonda zyskały tzw. efekt Percussion – krótki dźwięk o charakterze perkusyjnym (takie „plumknięcie” :-)) o wysokości drugiej bądź trzeciej harmonicznej. Owo „plumknięcie” mogło być szybkie (krótkie) bądź wolne (o wydłużonym wybrzmieniu). Cechą charakterystyczną organów elektromechanicznych było to, że Percussion włączał się tylko wtedy, gdy grało się dźwięki rozdzielnie, nie łącząc ich (staccato, nie legato). Gra legato powodowała, że „plumknięcie” Percussion się nie wyzwalało.

Kolejnym charakterystycznym elementem brzmienia organów elektromechanicznych był tzw. key click – odgłos załączania poszczególnych klawiszy. Odgłos ten jest wynikiem niedoskonałości technicznej konstrukcji - Hammond początkowo próbował niwelować ten odgłos stosując filtry (korektory). Ostatecznie ten element brzmienia organów Hammonda wpisał się w kanon i teraz już nikt nie myśli o likwidowaniu tego przydźwięku :-)

 Roland V-Combo drawbars all

Klasyczne organy elektromechaniczne mają dwa manuały klawiaturowe i jeden manuał pedałowy. Każdy manuał ma 9 drawbarów – suwaków pozwalających określić zawartość harmoniczną dla danej klawiatury/manuału. Stąd też niektórzy używają określenia, że organy Hammonda stosują „syntezą” addytywną, bo brzmienie jest kreowane przez dodawanie poszczególnych tonów podstawowych. Analogicznie do organów klasycznych mamy następujące tony harmoniczne:

  • 16' – oktawa poniżej tonu podstawowego
  • 5 1/3' – kwinta poniżej tonu podstawowego
  • 8' – ton podstawowy
  • 4' – oktawa wyżej od tonu podstawowego
  • 2 2/3' – oktawa + kwinta wyżej od tonu podstawowego
  • 2' – dwie oktawy wyżej od tonu podstawowego
  • 1 3/5' – dwie oktawy + tercja wielka wyżej od tonu podstawowego
  • 1 1/3' – dwie oktawy + kwinta wyżej od tonu podstawowego
  • 1' – trzy oktawy wyżej od tonu podstawowego

Określenie głosu 16' (głos szesnastostopowy) wzięło się stąd, że by w organach piszczałkowych wygenerować najniższy dźwięk C kontra, piszczałka musiałaby mieć wysokość/długość szesnastu stóp, czyli 16×30,48cm = 487 cm. Czyli niemal 5 metrów wysokości :-)

Roland V-Combo VibChor Harm 

W niektórych większych modelach były dostępne efekty chorus i vibrato. Były one realizowane przez zdublowany układ kółek tonewheels.

Roland V-Combo Favorite

Często na zdjęciach organów elektromechanicznych widać w dolnej części klawiatury „odwrócone” klawisze – czarno-białe. Te klawisze nie służą do generowania dźwięków, a do wywoływania zapamiętanych ustawień drawbarów (czyli po „naszemu” po prostu Presety :-)).

 Roland V-Combo Rotary

Sygnał z wirujących kółek był wzmacniany najpierw przez lampowy preamp, a następnie przez lampową końcówkę mocy (a jak!). W modelu Hammond A-100 był montowany wzmacniacz o mocy 12 W napędzający dwa głośniki 12”. Przykładowo popularna kolumna Hammond PR40 miała jeden przetwornik 12” odpowiedzialny za reprodukcję pasma powyżej 200 Hz oraz trzy 12” odpowiedzialne za częstotliwości poniżej 200 Hz. Końcówka mocy pracująca w klasie A dawała 40 W mocy. Lampowej mocy...

Z organami Hammonda nierozerwalnie związany jest zestaw głośnikowy wyposażony w wirujące przetworniki powszechnie znany jako kolumna Leslie popularnie nazywany też szafą Leslie. W konstrukcji wykorzystano prawo Dopplera. Dzisiaj rzadko kiedy rozdziela się charakterystyczne brzmienie od właśnie charakterystycznego wibrata Leslie. Głównie dzięki powszechności cyfrowych „emulacji” Leslie – praktycznie w każdym współczesnym klawiszu mamy efekt wzorowany na konstrukcji Leslie...

Organy Hammonda miały być tańszą alternatywą dla piszczałkowych organów klasycznych dla mniejszych kościołów i kaplic. Takie było założenie konstruktora :-) Od początku swego funkcjonowania organy Hammonda wpisały się w nurt gospel, a następnie bluesa i na koniec jazzu. Brzmienie Hammondów docenili również od początku lat 60. twórcy nowych nurtów muzyki rozrywkowej – rocka, muzyki progresywnej i dalej praktycznie w każdym gatunku.

Rozpoczynając przygodę z organami, poruszając się w wybranych stylistykach napotykamy na problem, jak ustawić registrację drawbarów... Najlepiej zrobić to „na słuch”, albo poszperać w Internecie. A najlepiej podpatrywać wybitnych organistów. Przykładowo Jimmy Smith ustawiał registrację bardzo prosto: 858000000, z Percussion ustawioną na trzecią harmoniczną (3th) i wolnym wybrzmieniem harmonicznej (decay slow). Warto posłuchać jego gry.

Standardowe rockowe ustawienie to 888000000 z szybkim Percussion i horusem C2 lub C3. Czasem stosuje się wyłączone Percussion, wówczas załącza się drawbar 1' i ustawienie drawbarów wygląda tak: 888000001.

Greg Rolie grający m.in. z Carlosem Santaną stosował o zwykle wiele bogatszą registrację: 888886666 z szybkim Percussion na 3. harmoniczną. Przykładowe nagrania są oczywiście na YouTube.

 

Gregg Allman miał jeszcze bardziej złożoną registrację: zwykle 886000040 z wolnym Percussion 3. harmonicznej i chorusem C3 na górny manuał, a na dolny 888600000. W niektórych wolniejszych utworach zmieniał registrację na 868666568 wyłączają Percussion.

Założyciel Rock and Roll Hall of Fame – Paul Shaffer – przeważnie używał 888788678. BTW Polecam obejrzenie i posłuchanie tego wideo - tylu zacnych hammondzistów jednocześnie rzadko kiedy można posłuchać.

 

Polecam też posłuchać gry Joey'a DeFrancesco. Miałem przyjemność dwa lata temu zajammować z nim bluesika na targach we Frankfurcie na stoisku Hammonda. To jedno z przyjemniejszych doznań muzycznych w moim życiu...

W bluesie używa się często registracji 8853224588. Do reggae zwykle stosuje się registrację 808000008, zwykle z Percussion 3. harmonicznej. W romantycznych podkładowych partiach używa się bogatszej registracji typu 868868068 z włączonym Leslie i chorusem C2 lub C3. Do rocka – z przesterem – można spróbować 888000888.

Grając z basistą należy się... dogadać :-) Nuta pedałowa służy wówczas nie tyle do dawania podstawy basowej, co do wyartykułowania ataku krótkimi „kopnięciami” pedałów.

No! To przebrnęliśmy przez szybką „teorię”. Teraz czas na praktykę – jak Roland V-Combo VR-700 rekreuje brzmienie organów elektromechanicznych?

Roland V-Combo tyl rzut prawa

Powiem tak – poza permanentnym szumem silnika napędzającego kółka tonwheel brzmieniowo odwzorowany jest każdy charakterystyczny element brzmienia Hammonda. I to na tyle autentycznie, że chwilami jest naprawdę „brudno”. A gdy potrzeba „czystego” brzmienia, również możemy takie uzyskać. Najważniejsze jednak, że brzmienie nie jest „cyfrowe”. I ma przesłuchy – o różnym poziomie, w zależności od ustawienia typu algorytmu. Generalnie jednak KAŻDY element kształtujący brzmienie organów elektromechanicznych jest dostępny do edycji i mamy pełny wybór, jak chcemy „skomponować” brzmienie naszych organów.

 Roland V-Combo LCD

Dla generatorów możemy wybrać ustawienie Vintage 1 nawiązujące do instrumentów z lat 70., Vintage 2 emulujące brzmienie charakterystyczne dla instrumentów z lat 60., Solid zbudowany w oparciu o Vintage 1 charakteryzujący się większą ilością dołu w brzmieniu oraz Clean – algorytm pozbawiony szumu i przesłuchów.

Kolejną zmienną może być typ wzmacniacza/głośnika. Do wyboru jest 5 algorytmów: pierwszy to emulacja Leslie dedykowanego do jazzu, drugi to ustawienie emulujące brytyjski wzmacniacz gitarowy używany przez rockowców w latach 70., ustawienie trzecie to bardziej drapieżne Leslie dla rockowych brzmień, czwarte to Leslie z przesterem Gain i piąte ustawienie z mniejszym Gain'em. Do tego realizowany jest odgłos key click'u, Percussion harmoniczne są w obu postaciach (2. harmoniczna lub 3. harmoniczna) z dodatkową regulacją ataku Slow/Fast i wyborem długości wybrzmienia. Percussion jest rekreowany realistycznie, zgodnie z zachowaniem oryginalnego układu, że przy grze legato efekt Percussion się nie pojawia. Efekty Chorus i Vibrato są dostępne w klasycznych wersjach (C-1, C-2 i C-3 dla chorusa i V-1, V-2 i V-3 dla Vibrato). Realizacja różnych Leslie jest bardzo fajna – możemy sobie wybrać typ brzmienia, a dodatkowo regulować głośność głośnika nisko- i wysokotonowego, jak również czasy rozpędzenia i zatrzymania wolne/szybkie obroty. Jedyne zastrzeżenie mam natomiast do działania przesterowania w sekcji Rotary Sound przy wybraniu algorytmu numer 4 – do połowy wartości GAIN brzmienie jest akceptowalne, ale powyżej robi się... brzydkie. Cyfrowe. Jeśli więc chcemy używać przesteru, lepiej zaopatrzyć się w jakiś zewnętrzny distortion, choćby jakąś kosteczkę BOSSa.

 Roland V-Combo zlacza MIDI

Roland V-Combo VR-700 ma 76-klawiszową klawiaturę, typowo organową. Moduł organowy jest przygotowany do obsługi 3 manuałów – dodatkowa klawiatura sterująca może być podłączona do MIDI IN, a klawiatura pedałowa ma podłączenie przez dedykowane złącze MIDI IN PEDAL. Polifonia jest... nieograniczona. To znaczy jak w prawdziwych organach elektromechanicznych – ograniczona ilością klawiszy :-)

 Roland V-Combo panel prawa

Producent wyposażył V-Combo w sekcję rytmów w postaci prostego automatu perkusyjnego. Mamy 50 rytmów – szału nie ma, ale do ćwiczenia w sam raz. Wirtualnego basisty już nie ma – bo i po co nam basista! W końcu mamy klawiaturę pedałową (w ostateczności lewą rękę) i basista w kapeli jest niepotrzebny :-) Prócz automatu mamy ambitnie wyglądającą na papierze sekcję odtwarzacza plików SMF i audio (WAV, AIFF, MP3). Wszystko OK, ale nośniki z utworami są odczytywane dość wolno (jeśli mamy dużą ilość utworów), a i sam wybór bez wyświetlacza ukazującego nazwy jest dość kłopotliwy... niedoróbka moim zdaniem.

 Roland V-Combo zlacza

Do Roland V-Combo można podłączyć pedał Volume (Expression), Control Pedal do np. uruchamiania i wyłączania Leslie oraz tradycyjny pedał Sustain (Damper). Mamy profesjonalne złącza wyjściowe audio – parę symetrycznych XLR oraz parę symetrycznych jack 1/4”. Prócz tego jest złącze słuchawkowe. Trzeba jednak zaznaczyć, że sposób zabudowy tylnego panelu utrudnia zainstalowanie wtyków – próba instalacji od strony klawiatury jest praktycznie skazana na niepowodzenie, gdyż wszystkie złącza są niewidoczne przez wyżłobienie tylnego panelu. Co więcej, gniazda od góry nie są opisane. Praktycznie więc podłączenie całego okablowania i kontrolerów nożnych trzeba wykonać od tyłu.

 

Jeśli chodzi o obsługę, podstawowe elementy sekcji organowej są pod dedykowanymi klawiszami, więc obsługa jest komfortowa. Trochę inaczej jest gdy zechcemy np. zmienić polaryzację pedału Sustain bądź wyłączyć lokalne działanie klawiatury Local Off po podpięciu instrumentu do sekwencera. Niewielki -3cyfrowy wyświetlacz numeryczny we współczesnym instrumencie to trochę mało... Poza tym zmiana ustawienia nie zapisuje się w pamięci Flash i przy każdym włączeniu instrumentu trzeba zmienić polaryzację pedału. Dość irytujące.

 

Jak przystało na nowoczesny instrument V-Combo VR-700 jest wyposażony w USB pełniący funkcję interfejsu MIDI USB. Korzystanie z USB MIDI nie wyłącza automatycznie działania lokalnego klawiatury i trzeba ręcznie z poziomu tajemniczego menu ustawić Local OFF. Fajne jest to, że przez MIDI oraz USB MIDI są transmitowane wszystkie zmiany ustawień drawbarów, chorusa czy vibrato, a także ustawienia Percussion. Jest jednak nieprzyjemna sprawa związana z funkcjonowaniem USB MIDI – przy szybkich glissandach transmisja potrafi się „zapchać”. Grając lokalnie, bez użycia MIDI USB instrument gra bez zastrzeżeń. Gdy przełączamy się na MIDI USB, pojawiają się przy glissandach drobne „wstrzymania” w generowaniu dźwięków – dzieje się tak zarówno na komputerach Mac, jak PC. Rzadko, ale jednak. Przez tradycyjne MIDI takich problemów nie ma.

 Roland V-Combo D-Beam

I na tym moglibyśmy zakończyć test wystawiając V-Combo dobre 4+ (w starej skali ocen, gdzie najniższą oceną było 2, a najwyższą 5 – jakoś nie mogę się przekonać do nowej skali od 1 do 6...). No więc mamy dobre 4+ (gdyby nie ten przester, byłoby 5-). Ale niestety, instrument się nazywa V-Combo, bo niby jest uniwersalny? Combo? Bo ma nie tylko organy, ale i moduł ROM Player ze 128 MB próbek (podobno). Jest tylko jedno DUŻE ALE. Grając na organach jesteśmy zadowoleni z brzmienia. Niektórzy nawet zachwyceni. Nawet nie umiejąc grać na organach, instrument potrafi „wciągnąć” na wiele godzin. Tymczasem przełączając się choćby na barwy fortepianów czy pian elektrycznych odczuwamy przeskok jakościowy. W dół. Wręcz wpadamy w przepaść! Aż niemożliwe... Ale ja przynajmniej tak to odczuwam.

Roland V-Combo - barwy fortepianów i pian elektrycznych

Barwy sekcji ROM kompletnie nie przystają jakościowo do sekcji organowej. Nie mają dynamiki, są wręcz płaskie. Porażka i nieporozumienie. Moim zdaniem. Zresztą wystarczy posłuchać. Zaznaczam – w żadnej mierze nie jestem organistą, dlatego proszę o nieocenianie wartości zagranych dźwięków i techniki gry.

 

  

 

Profesjonalny przykład demonstracyjny barw organowych nagrał Michał Jurkiewicz - lider zespołu Śrubki, od długiego czasu grający w zespole Grzegorza Turnaua, hammondzista mający w swoim instrumentarium między innymi Hammonda C2 z kolumną JR-20 i Leslie 145 (instrument będący kiedyś własnością lidera formacji „Niebiesko-Czarni” – Zbigniewa Podgajnego).

Na początek poszczególne modele organów - bez zaimplementowanego modelu wzmacniacza.

Roland V-Combo - model organów nr1 Vintage 1 (drawbary 888000000)

Roland V-Combo - model organów nr2 Vintage 2 (drawbary 888000000)

Roland V-Combo - model organów nr3 Solid (drawbary 888000000)

Roland V-Combo - model organów nr4 Clean (drawbary 888000000)

 

A oto dostępne emulacje wzmacniaczy - przykłady nagrane w oparciu o model organów nr3 (Solid):

Roland V-Combo - model wzmacniacza nr1 (drawbary 888000000)

Roland V-Combo - model wzmacniacza nr2 (drawbary 888000000)

Roland V-Combo - model wzmacniacza nr3 (drawbary 888000000)

Roland V-Combo - model wzmacniacza nr4 (drawbary 888000000)

Roland V-Combo - model wzmacniacza nr5 (drawbary 888000000)

 

Prezentacja Gainu wzmacniacza nr 4 - model organów nr 3:

Roland V-Combo - model organów Solid, amp nr4 Drive na 1 (drawbary 808808080)

Roland V-Combo - model organów Solid, amp nr4 Drive na 3 (drawbary 888000000)

Roland V-Combo - model organów Solid, amp nr4 Drive na 1 (drawbary 858448442)

Roland V-Combo - model organów Solid, amp nr4 Drive na 2 (drawbary 888336442)

 

Prezentacja efektów Chorus - model organów nr 3 (Solid), wzmacniacz nr 4, Drive na 2

Roland V-Combo - Chorus 1 (drawbary 888336442)

Roland V-Combo - Chorus 2 (drawbary 888336442)

Roland V-Combo - Chorus 3 (drawbary 888336442)

 

Prezentacja efektów Vibrato - model organów nr 3 (Solid), wzmacniacz nr 4, Drive na 2

Roland V-Combo - Vibrato 1 (drawbary 888336442)

Roland V-Combo - Vibrato 2 (drawbary 888336442)

Roland V-Combo - Vibrato 3 (drawbary 888336442)

 

Jako podsumowanie mogę wyrazić swoje zdanie – niech organy pozostaną organami. W Roland VK-8 też była sekcja barw ROM PCM. I dobrze. Trzeba było szumnie zmieniać nazwę na V-Combo? W sytuacji, gdy sekcja „combo” jest na tyle nieprzystająca do klasy modułu organowego nazywanie nowego klawisza V-Combo budzi zdziwienie... Pod względem emulacji barw organowych Roland V-Combo VR-700 jest godnym i groźnym konkurentem dla propozycji firm Hammond-Suzuki czy Clavia oferując szersze możliwości brzmieniowe. I niech V-Combo w naszej świadomości pozostanie organami. Dla dobra tego instrumentu.

Do testów dostarczył: Roland Polska

Roland V-Combo EFX

Roland V-Combo drawbars rzut2

Roland V-Combo panel lewa

Roland V-Combo tyl

Roland V-Combo PitchBend