Logowanie

[TEST] Roland Aerophone AE-10 – cyfrowy saksofon z modułem dźwiękowym

[TEST] Roland Aerophone AE-10 – cyfrowy saksofon z modułem dźwiękowym

Czy jest na rynku miejsce na kolejny instrument dęty? Czy znajdą się muzycy, którzy będą chcieli mieć w swoim arsenale narzędzie pracy zaproponowane przez markę Roland? W poniższym tekście postaram się odpowiedzieć na te, a także inne pytania, które pojawiają się przed i po przeprowadzeniu testu cyfrowego saksofonu Roland Aerophone AE-10.

Paweł Pełczyński

 

Roland jest aktualnie liderem w technologiach fizycznego modelowania dźwięku. Takie instrumenty, jak V-Accordion, V-Piano czy V-Drums są najbardziej cenionymi cyfrowymi odpowiednikami najdoskonalej rekreującymi brzmienie akordeonu, fortepianu i zestawu bębnów. Teraz specjaliści Rolanda zajęli się przeniesieniem w domenę cyfrową saksofonu. Z jakim skutkiem?

Roland AE10 caly rzut2 

Kiedy kurier przyniósł mi do studia paczkę, postanowiłem zajrzeć do wewnątrz już przy samochodzie, aby sprawdzić czy coś w kartonie w ogóle jest. Zastanowiła mnie bowiem waga przesyłki. W środku znajdował się w porządny futerał piankowy, zapinany na suwak, a w nim saksofon z tworzywa po amputacji czary głosowej :-) który waży mniej więcej tyle, co metalowy ustnik do barytonu lub flet piccolo (czyli 850 gram). Od pierwszego kontaktu poczułem się jak muzyk ze Star Wars Cantina Band, w tej właśnie serii George’a Lucas’a bohaterowie używali podobnych.

 Roland AE10 StarWars

Przejdźmy jednak do rzeczy. Nie bez powodu od razu użyłem słowa saksofon, bowiem Roland wzorował system klap oraz ustnik na saksofonowych właśnie. I to bez wątpienia pierwszy miły gest ze strony konstruktorów w stronę saksofonistów. Wyciągamy z futerału, wieszamy na pasku i jesteśmy w przyjaznym dla nas środowisku - mamy palcowanie saksofonowe. W przypadku AE-10 nie mamy potrzeby przestawiania się na zupełnie inny system klap, sensorów czy typ ustnika jak bywa w alternatywnych instrumentach. Jest nawet stroik a’la saksofonowy. Instrument cały zrobiony jest z „plastiku”, lecz nie jest to zabawka. Jest to bez wątpienia profesjonalne narzędzie pracy dla muzyka grającego na co dzień na saksofonie, flecie, klarnecie czy innym podobnym „dęciaku”, bowiem na przykład aplikatura obojowa jest bardzo podobna.

 Roland AE10 stroik 0

Nazwa własna AEROPHONE odnosi się zapewne do grupy instrumentów dętych. Jak podaje Wikipedia, aerofony to grupa instrumentów muzycznych w systematyce instrumentologicznej Curta Sachsa, w których wibratorem (źródłem dźwięku) jest drgający słup powietrza, zamknięty w przestrzeni rezonansowej, pobudzony do wibracji za pomocą zadęcia. Nasz Aerophone AE-10 jest dętym instrumentem elektronicznym posiadającym sensory do przetworzenia drgającego słupa powietrza w środowisko elektroniczne.

 Roland AE10 glosnik

Krok pierwszy - podłączamy zasilacz lub jak kto woli 6 sztuk baterii AA i uwaga!!! po ustawieniu switch w pozycji „on” w zasadzie już możemy grać. Właśnie - to kolejna miła niespodzianka - i nie ostania. Instrument ma wbudowane dwa głośniczki typu multimedialnego. Żaden tam monitor studyjny czy hifi, ale w zaciszu hotelowego pokoju możemy już się usłyszeć z nich i poćwiczyć bez konieczności podłączania słuchawek czy systemu PA. To pionierskie rozwiązanie w segmencie podobnych urządzeń dla „dęciaka” w stosunku do produktów konkurencji.

 Roland AE10 LCD

Krok drugi - dmuchamy. Pierwszy program z 55 presetów to saksofon altowy. Mamy do dyspozycji całą gamę saksofonów, tzn ich odmiany wielkościowe oraz brzmieniowe. Mnie osobiście najbardziej pod względem barwowym pasuje saksofon barytonowy, ale pozostałe również w miarę wiernie i przyjemnie brzmią. Możemy wybrać saksofon altowy, tenorowy, sopranowy lub barytonowy, a każde brzmienie będzie reagować na dynamikę i artykulację podobnie, jak w przypadku akustycznego odpowiednika, dzięki zaawansowanej technologii modelowania SuperNATURAL firmy Roland. Pośród programów saksofonowych znajdziemy również brzmienie sekcji saksofonowej złożonej z kilku instrumentów, a także brzmienie, w którym płynnie przechodzimy przez skalę instrumentu od barytonu do sopranu. Posłuchajmy i zobaczmy jak to wygląda w akcji. Zapraszam.

 

 

Dalej wchodzimy w świat, w którym każdy sprawny saksofonista może stać się nie tylko wind playerem , ale i brass playerem. Mamy pakiet instrumentów drewnianych: flet, obój, klarnet, fagot. Jeśli ktoś ma ochotę i potrzebę zagrania „Bolero” M.Ravela, to z powodzeniem może wykonać partie solowe owych drewnianych instrumentów na naszym Rolandzie AE-10. Warto też zaznaczyć, że każdy z tych instrumentów ma odwzorowane charakterystyczne dla nich niuanse wykonawcze i brzmieniowe na poziomie bardzo wysokim. Wibrato fletowe albo klarnetowy, prosty, klasyczny dźwięk czy charakterystyczne podwójno-stroikowe brzmienie oboju i fagotu są naprawdę świetne. Przyznam, że w kwestii modelowania wirtualnego brzmień instrumentów akustycznych Roland wiedzie prym i cała gama fortepianów, akordeon oraz zestawy perkusyjne brzmią bardzo wiernie i stają się trudne do odróżnienia od ich realnych protoplastów. Przeżyłem już licytację w studiu czy mamy do czynienia z zestawem perkusyjnym zarejestrowanym z powietrza czy na zestawie elektronicznym Rolanda - zakład przegrany :-) .

Roland AE10 klapy0

Z pośród instrumentów dętych blaszanych mamy do dyspozycji trąbkę oraz trąbkę z tłumikiem (to również mój faworyt), a także sekcję brass, tubę i waltornię.

Davis'owska „muted trumpet” zainspirowała mnie do stworzenia autorskiej aranżacji „All Blues” Milesa opartej całkowicie o brzmienia z aerofonu AE-10. Plik audio znajdziecie na początku filmu demo z barwami saksofonów. Prócz zestawu perkusyjnego wszystkie instrumenty użyte są z testowanego modelu. Kwartet saksofonowy (baryton, tenor, alt i sopran) oraz sekcja wokalna nagrana przy użyciu brzmienia „jazz scat” również.

Puryści, trębacze będą zapewne wybrzydzać i mogą się nie zgodzić z moją opinią, lecz mnie się podoba to brzmienie i sposób, w jaki mogłem wykreować trąbkowe frazy jazzowe używając techniki saksofonowej. Poczułem się trębaczem. Prawie :-) 

Miksowanie tego przykładu stało się przyjemne dzięki temu, iż dość szybko zorientowałem się, że wszystko po prostu dobrze brzmi. Siedzi w miksie i klei się ze sobą bez nadmiernych ruchów equalizera i z odrobiną kompresji, szczególnie w dolnych partiach (saksofon barytonowy i niski wokal walking’owy). Taka idea pracy jest bardzo wygodna i z mojego punktu widzenia bardzo pożyteczna. Mamy wysokiej jakości materiał wyjściowy i nie trzeba z tym zbyt wiele kombinować. Pogłosy użyte w nagraniu również pochodzą z Rolanda AE-10. Brzmią one przyjemnie i szlachetnie. Firma, jak wiadomo, ma wieloletnie tradycje w tej materii i należy zwrócić uwagę na to, że dostajemy od razu w pakiecie pokładowy procesor efektów - reverb, delay i kultowy rolandowski chorus, które okazują się brzmieć bardzo dobrze nie tylko na scenie, ale i w warunkach studyjnych. Możemy ustawiać przy pomocy dedykowanego edytora (aplikacja) wszystkie parametry FXów przestrzennych, modulacyjnych oraz kompresorów. O tym będzie mowa w dalszej części artykułu.

 Roland AE10 pitchbend

Pod ręką mamy również instrumenty ludowe, takie jak shakuhachi i erhu, oferujące swój oryginalny strój i charakterystykę barwy dźwięku, występujące w ich akustycznych odpowiednikach. Harmonijkę chromatyczną , dudy czy wreszcie skrzypce oraz wiolonczelę. W tym momencie zadaję sobie po raz pierwszy pytanie: czy zastosowałbym instrument dziś w swojej pracy i w jakim dokładnie przypadku?

Otóż na pewno nie po to, aby zastąpić nim jakikolwiek saksofon w studio lub na scenie. Nieporównywalnie więcej ekspresji i autentyczność mają instrumenty akustyczne (wyjątek stanowić może baryton ze względu na wagę). Czy zatem skorzystałbym z barwy fletu czy klarnetu, hmm… również nie, gdyż akurat na tych instrumentach gram i z tych samych powodów co w przypadku saksofonów raczej nie. Być może pokusiłbym się o te modelowane: trąbkę, harmonijkę, skrzypce czy wiolonczelę.

Roland AE10 klapy1 

Wydaje mi się jednak, że w zespole eventowym grającym muzykę taneczną czy weselną, w którym instrumentalista-saksofonista może zaistnieć jako solowy gitarzysta czy trębacz na pewno znajdzie zastosowanie testowany AE-10 i będzie bardzo przydatnym narzędziem. Chyba, że będziemy w niedalekiej przyszłości mieć bogatą bibliotekę ciekawych syntezatorów zaprogramowanych dla AE 10 i/lub opanujemy perfekcyjnie sztukę programowania sami czy współpracy innymi zewnętrznymi modułami.

 

 

Bardzo ciekawym patentem Rolanda jest także gniazdo audio in (mały jack), do którego podłączamy zewnętrzne źródło np. tablet czy odtwarzacz MP3, z którego możemy odtworzyć sobie podkład i grać z nim dowolnym brzmieniem zarówno na słuchawkach, czy przy użyciu wspomnianych już wbudowanych głośniczków. Takiego rozwiązania nie było dotąd pośród innych propozycji konkurencji i we współczesnym świecie mobilności to duży plus i wygoda.

Producent, jak wiadomo powszechnie, jest kultową marką syntezatorową. Dostajemy zatem zbiór najnowszych brzmień syntetycznych, specjalnie dopasowanych do grania na instrumencie dętym, w pełni zoptymalizowanych do sterowania zadęciem.

 Roland AE10 USB zoom

Standardem w sterownikach klawiszowych już od wielu lat jest złącze USB służące do połączenia z komputerem, zarówno do wymiany danych jak i sterowania innymi modułami brzmieniowymi czy syntezatorami programowymi. Nasz AE-10 posiada takowe i dość łatwo i szybko komputer z OSX rozpoznał urządzenie i chętnie podjął współpracę. Aktualizacja softu pobranego ze strony producenta przebiegła bezproblemowo i szybko za pomocą właśnie USB i zgodnie z instrukcją na stronie internetowej producenta.

 Roland AE10 ZOOM pitchbend

Co zaś się tyczy ustawień samego środowiska pracy Aerophone, to mamy sporo możliwości dostosowania go do własnych potrzeb i spersonalizowania pod względem zadęcia i kontrolowania oraz modulowania brzmień za pomocą stroika, ale i Pitch Bendera znajdującego się pod podpórką pod kciuk prawej ręki. Do zmiany tych ustawień służy sekcja menu i przyciski w kształcie strzałek - te same zresztą służą do wyboru preset’ów z przytrzymanym przyciskiem „tone”. Wszystkie te zmiany możemy obserwować na czarno-białym wyświetlaczu o bardzo dobrym kontraście umiejscowionym obok wspomnianej podpórki i przycisków.

I tak w podstawowych funkcjach menu znajdziemy kolejno :

  • głośność całego instrumentu [VOLUME]
  • strojenie [MASTER TUNING] fabrycznie nastrojono na 440 Hz
  • ustawienie siły zadęcia [BREATH]
  • głośność poszczególnych brzmień [TONE VOLUME]
  • transpozycję w zakresie -5 do +6 półtonów [TRANSPOSE
  • transpozycję oktawową -3 do +3 oktawy [OCTAVE]
  • nasycenie pogłosu typu concert hall [REVERB]
  • nasycenie chorusa [CHORUS]
  • ustawienia multi fx [MFX1] [MFX2]
  • ustawienia stopnia zaciskania ustnika [BITE SENSOR CONTROL]
  • ustawienia wibrato [VIBSENS]
  • ustawienia obniżenia ustami podczas wibracji [VIBDOWN]
  • ustawienia podwyższenia ustami podczas wibracji [VIBUP]
  • szczegółowe parametry Pitch Bender’a tego przy podpórce prawego kciuka [BENDSW], [BENDRNG], [LEFTASN], [RIGHTASN], [LEFTMIN], [LEFTMAX], [RIGHTMIN], [RIGHTMAX], [LEFTTGL], [RIGHTTGL].
  • ustawienia zasięgu oktawowych klap [OCTKEY], a także mogą one służyć za dodatkową klapę np. w saksofonie barytonowym dolne „A”
  • funkcja [HOLD] przytrzymuje dźwięk i możemy przebierać palcami bez dmuchania
  • ustawienia głośniczków wbudowanych [SPEAKER]
  • automatyczne wyłączenie instrumentu [AUTOOFF]
  • uruchomienie podręcznych skrótowych presetów [USERTONE], przydatna funkcja do szybkiej zmiany barw na scenie
  • opóźnienie klawiszy [KEYDELAY] możemy grać bardzo szybkie przebiegi lub lub wolne i dostosować czułość klawiszy
  • opcje palcowania [FINGERMODE] : [SAX1] - uwzględniająca palcowanie altissimo oraz [SAX2] nie występuje rejestr ponad skalą saksofonu

Kolejne szczegółowe ustawienia dotyczące tworzenie własnego palcowania, opcji docisku stroika, szczegółowej kalibracji sensorów zadęcia, kwestie midi, resetu fabrycznego, backup'u czy wersji oprogramowania omawia instrukcja obsługi AE-10 i odsyłam Was do zapoznania się z nią. Jest ona dostępna co prawda w języku angielskim, ale myślę, że nasz „Gwiezdny Saksofon” zdobędzie sobie liczne grono zwolenników i Roland Polska dołączy poradnik obsługi w języku polskim.

 Roland AE10 Editor 00

W mobilnym świecie XXI w firma Roland zadbała także o kompatybilność instrumentu ze smartfonem i tabletem. Należy w tym celu pobrać z App Store lub Google Play darmową aplikację o nazwie „Areophone Editor”. Podłączamy AE-10 kablem USB On The Go do urządzeń z androidem czy iOS na pokładzie. Z pomocą specjalnej przejściówki-adapteru USB, którą niestety musimy dokupić osobno mamy dostęp do edytora wszystkich ustawień instrumentu. Tworzyć możemy backup'y tych ustawień, zarówno zgrywając to do pliku, jak i wysyłając mailem lub zachować swój własny indywidualny setup w chmurze. Kolejną funkcją jest import z AE-10 ustawień, które na przykład edytowaliśmy w samym instrumencie. Przejrzysty i czytelny interface jest niezbędnym narzędziem do kreowania własnych ustawień w kreowaniu nowych barw, bo to z jego pozycji możemy wybierać rodzaj FX takich jak reverb, chorus, delay, eq czy compresor. W nim także możemy tworzyć własne leyery z partów, które znajdują się w module, czy wreszcie w wygodniejszy niż w samym instrumencie sposób edytować parametry menu instrumentu omówione wcześniej. Mamy też możliwość kopiowania i nazywania poszczególnych programów. Duży plus za mobilność pracy z taką aplikacją. Mając podłączony instrument poprzez USB możemy od razu odsłuchać zmiany, jakie następują za pomocą wszystkich dostępnych wyjść (głośniczki wbudowane, słuchawki, czy system nagłośnienia podłączony do gniazda out).

 

 

 

Ostatnim tematem, o jakim należy wspomnieć jest zastosowanie Rolanda AE-10 jako kontrolera MIDI do sterowania zewnętrznymi modułami brzmieniowymi. Jak zapewne domyślacie się służy do tego połączenie przy pomocy kabla USB. Ma to swoje niewątpliwe zalety w sytuacji komunikacji z mobilnymi urządzeniami, które współcześnie przejmują i gdzieniegdzie wypierają komputery stacjonarne i laptopy (pod warunkiem, że mamy już upragniony adapter USB-OTG), natomiast jeśli chcemy podłączyć się do jakiś starszych syntezatorów które nie mają takiej możliwości potrzebujemy wówczas dodatkowego interface’u. Skupiłem się zatem na współpracy z wirtualnymi syntezatorami i test przebiegał w tej kwestii bez problemowo z pokładowymi soft synthami Logic Pro X.

 Roland AE10 rzut stroik

Współpraca testowanego Rolanda z komputerem z Logic X charakteryzuje natychmiastowe rozpoznanie sterownika i dostęp z pozycji AE-10 do brzmień wirtualnych bibliotek i syntezatorów. Natomiast optymalizacja i ustawienia kontrolerów to już inna historia. Wymaga od użytkownika więcej czasu i zaangażowania w programowanie i przypisywania ich manualnie zarówno w samym AE-10, jak i na przykład wirtualnych syntezatorach czy samplerach. Kontroler CC02 odpowiedzialny za breath control można zintegrować np. z cutoff filtra w syntezatorze i za pomocą silniejszego zadęcia otwierać filtr i dodawać ekspresji w grze poprzez modulację powietrzem. To samo dotyczy parametru volume.

 

Niektóre preset’y w syntezatorze ES2 w Logic X automatycznie reagują tak jakby zostały zaprogramowane do użycia instrumentu - po prostu mają już zgrany parametr Breath Control CC02 np. właśnie z filtrem syntezatora, inne natomiast wymagają edycji i celowo wybrałem ES2, ponieważ ma on na swoim pokładzie przydatne narzędzie do przydzielania kontrolerów CC oraz ruter do przypisywania ich poszczególnym sekcjom modułu brzmieniowego. I tak możemy nie tylko CC02 breath control użyć do modulowania cuttof i resonance filtrów, ale i nasz wielofunkcyjny pitch-bender. Oczywiście możemy od postaw zaprogramować w każdym soft module czy samplerze taki program, który będzie zoptymalizowany do współpracy z AE-10, tak aby poszerzyć naszą paletę barw zawartą w nim samym o kolejne instrumenty, nie tylko syntetyczne.

 Roland AE10 sluchawki

Tu właśnie postawiłem sobie kolejne pytanie: czy ktoś będzie jeździł z laptopem albo syntezatorem na koncerty czy imprezy? Czy ktoś będzie poświęcał czas na zintegrowanie naszego sterownika z modułem własnym lub kolegi klawiszowca? Ja raczej nie, dlatego też z cierpliwością poczekam na propozycje programistów w kwestii bogatszej palety barw syntezatorowych zawartych w module testowanego modelu. Ale na przykład taki Adam Milwiw-Baron mógłby uczynić z Rolanda AE-10 wspaniałe narzędzie kreacji muzycznej.

 

Roland AE10 klapy2

 

Podsumowując należy jeszcze wspomnieć o cenie. Za około 3500 złotych dostajemy markowy instrument o rozmaitym zastosowaniu i bardzo dużych możliwościach kreowania muzyki - głównie przez saksofonistę, Ale może być to również instrument skierowany również do muzyków, którzy na saksofonie nigdy nie uczyli się grać, ponieważ jest to jednak troszkę inny instrument od jego akustycznego, starszego brata. Dostajemy go z kompletem na trasę - porządny futerał, zasilacz, pasek, instrukcja obsługi. Stosunek ceny do jakości i możliwości, a przede wszystkim kreatywności uznaję za dobry.

 Roland AE10 caly rzut2

Odpowiadając na pytania, które postawiłem na początku rozważań: czy jest na rynku miejsce na kolejny instrument dęty, czy znajdą się muzycy, którzy będą chcieli mieć w swoim arsenale narzędzie pracy, które proponuje firma Roland? Stwierdzam, że na pewno jest to bardzo interesująca propozycja dla muzyka, który potrzebuje palety barw wykraczającej poza brzmienie samego saksofonu (baryton naprawdę daje radę :-) ) i nie jest „klawiszowcem”. Można przy jego użyciu i wykorzystaniu saksofonowej techniki wykonać gitarowe, wiolonczelowe lub syntezatorowe solo odciążając kolegę w zespole i mieć z tego tytułu wiele radości. A przy tym można zabrzmieć bardzo przyzwoicie.

 Do testów dostarczył: Roland Polska

Plusy :

+ wygodny saksofonowy system klap

+ przyjazny interface

+ estetyczne wykonanie i nowoczesny design

+ bogata kolekcja brzmień modelujących akustyczne instrumenty

+ wbudowane głośniczki

+ doskonała współpraca z komputerem, smartfonem i tabletem ( edytor )

+ dobry stosunek ceny do możliwości instrumentu

+ komplet : futerał, pasek, zasilacz, „gotowy do pracy”

 

Minusy :

- delikatna plastikowa konstrukcja

- zbyt miękki stroik

- skromna oferta barw syntezatorowych

- sporadyczne opóźnienia reakcji sensorów na atak powietrzem

- brak instrukcji w języku polskim